Balkony to często kość niezgody we wspólnocie mieszkaniowej. Nikt nie chce płacić za ich remonty. Właściciele uważają, że to obowiązek wspólnoty, ta zaś, że właścicieli. Nie ma też przepisów, które wprost rozstrzygałyby ten problem. Ale nie brakuje orzecznictwa, dzięki któremu jest łatwiej.
Wspólne części
Duże wspólnoty mieszkaniowe (powyżej siedmiu lokali) rządzą się ustawą o własności lokali. Artykuł 14 tej ustawy przewiduje, że właściciel lokalu ponosi wydatki związane z jego utrzymaniem i musi uczestniczyć w kosztach zarządu związanych z utrzymaniem nieruchomości wspólnej. Na koszty zarządu nieruchomością wspólną składają się m.in. wydatki na remonty i bieżącą konserwację. Ustawa nie określa dokładnie, co należy rozumieć pod pojęciem nieruchomości wspólnej. Wylicza tylko przykładowo, że chodzi o: grunt, części budynku i urządzenia, które nie służą wyłącznie do użytku właścicieli lokali.
A co w takim razie z balkonami? Są to części wspólne czy nie? Korzystają z nich przecież właściciele poszczególnych lokali, a nie cała wspólnota.
Ważny wyrok
Sporo zamieszania w tym zakresie wywołał Sąd Najwyższy, który dwukrotnie orzekał w tej sprawie. Najpierw w wyroku z 3 października 2002 r. (sygn. III RN 153/01) stwierdził, że balkon służy wyłącznie do użytku właścicieli poszczególnych lokali mieszkalnych. Później jednak zmienił zdanie. W uchwale z 7 marca 2008 r. (sygn. III CZP 10/08) orzekł, że „elementy architektoniczne konstrukcji balkonu, które są trwale połączone z bryłą budynku, należy uznać za część wspólną budynku".
Oznacza to, że jeśli prace obejmują elementy istotne dla całego budynku, np. podpory konstrukcyjne albo elewację całego budynku, to koszty obciążają wszystkich właścicieli. Wszelkie drobne prace, np. położenie terakoty na balkonie, malowanie barierki, przeprowadzają we własnym zakresie właściciele mieszkań.