Wynika on z ich osobistych doświadczeń, stanu wiedzy, indywidualnej wrażliwości. Ale również ich osobistych interesów.
Partnerstwo, partycypacja, dobro wspólne – pojęcia z polityki miejskiej, które są umocowane w konwencjach międzynarodowych, w rozporządzeniach unijnych. Mówią o tym, że my, obywatele miasta, mamy prawo do informacji, prawo do konsultowania propozycji zmian prawa i decyzji, które kształtują środowisko naszego życia.
Ale nawet przyjęta przez Unię Europejską i jej 28 państw konwencja ONZ z Aarhus o dostępie do informacji jest zaskarżona przez jedną z organizacji pozarządowych, bo jej zdaniem UE niedostatecznie przestrzega zasad konwencji, uniemożliwiając dostęp do sądu europejskiego organizacjom ekologicznym.
Dostęp do informacji, prawo do sądu, staje się dzisiaj fundamentem możliwości partycypacji w życiu wspólnoty miejskiej. W polskim prawie istnieje od dawna obowiązek przedstawiania zamierzeń planistycznych, gdy sporządzamy plan miejscowy, czyli nasze prawo lokalne. A rada gminy musi rozpatrzyć indywidualnie poszczególne uwagi zgłoszone przez obywateli w trakcie wyłożenia projektu planu, czyli projektu ustawy miejskiej. Ale jednocześnie niechętnie te uwagi przyjmujemy, staramy się ograniczać możliwość udziału i uprawnień mieszkańców, tak jak byśmy się ich bali.