Wspólnota miejsca w działaniu

W Stanach Zjednoczonych nowe inwestycje, nawet domy jednorodzinne, muszą być opiniowane co do ich jakości przez wspólnotę sąsiedzką.

Aktualizacja: 16.07.2017 21:23 Publikacja: 16.07.2017 21:15

Wspólnota miejsca w działaniu

Foto: ROL

A my uważamy, że kontrola społeczna jest szkodliwa dla inwestycji. Jesteśmy przekonani, że miejsca, gdzie żyjemy, ich otoczenie, są dla nas ważne. Wynika to z emocji wpisów na forach internetowych, skuteczności reklam deweloperów, jest też potwierdzane badaniami. CBOS w ankiecie w 2014 r. wykazał, że bardzo się interesujemy wyglądem budynków, placów i zabudowy miejsc, gdzie mieszkamy lub bywamy, i zwracamy na nie uwagę.

Aż 91 proc. spośród nas tak deklaruje. Może dlatego, że uważamy, że lepiej się wtedy pracuje, tak jest dla 98,5 proc. z nas. Lepiej się czujemy w ładnej zabudowie i otoczeniu, tak uważa 97,8 proc. Jesteśmy też gotowi przeznaczać publiczne pieniądze na elewacje budynków publicznych (10,8 proc. z nas), na ich jakość i wyposażenie (20,4 proc.), place i ich wygląd (11,1 proc.), parki (6,2 proc.), na jakość chodników i ulic (23 proc.).

Czyli wspólne jest ważne. Ale gdyby ktoś wybudował budynek, który nie pasuje do naszego najbliższego ładnego otoczenia, to aż 41 proc. z nas (o 5 pkt proc. więcej niż w 2010 r.), uważa, że ma on do tego prawo, bo jest właścicielem gruntu, na którym buduje. Tylko 14,1 proc. było gotowych na referendum lokalne, a 29,9 proc. chciało mieć lokalne przepisy, które by to regulowały. Skąd ten brak solidarności wobec naszego otoczenia? Jak odbudować wspólnotę odpowiedzialności miejsca? Bo przecież wartość naszego gruntu nie jest naszą zasługą. Jest rezultatem działania poprzez inwestycje w infrastrukturę miejską, ale także w jakość architektury budynków i krajobrazu w naszym otoczeniu.

A więc starań naszych sąsiadów, naszej wspólnoty samorządowej. Może dlatego w USA nowe inwestycje, nawet domy jednorodzinne, muszą być opiniowane co do ich jakości przez wspólnotę sąsiedzką. A my uważamy, że kontrola społeczna jest szkodliwa dla inwestycji. Mamy chyba też nikłe poczucie relacji pomiędzy podatkami, które płacimy z racji przeznaczenia naszego gruntu na cele urbanistyczne, i może zbyt małe możliwości działania na rzecz wspólnych inwestycji.

Bo aż 54 proc. respondentów spośród tych 82,8 proc., którzy uważają, że powinniśmy mieć możliwość wpływu na swoje otoczenie, preferuje formułę budżetu obywatelskiego, tylko 19,5 proc. jest za lokalnymi przepisami. Jesteśmy więc przekonani, że powinniśmy mieć wpływ na swoje otoczenie głównie poprzez mechanizmy ekonomiczne, czyli budżet lokalny. Ale budżet to radni, dlaczego więc nie zaproponować formuły budżetu obywatelskiego dla każdego z radnych.

Taki voucher radnego, który byłby częścią wydatków inwestycyjnych miasta na porządkowanie urbanistyczne. Radny miałby swoją pulę środków finansowych, którą mógłby przeznaczyć zgodnie z oczekiwaniami swoich wyborców na park, skwer lub chodnik. Mógłby to robić wspólnie z innymi radnymi z sąsiednich okręgów wyborczych lub z nami, mieszkańcami. Wrócilibyśmy wówczas do formuły wspólnoty sąsiedzkiej i wspólnego działania na rzecz lepszego utrzymania naszego najbliższego otoczenia. Ale warto też, aby ci, którzy mają niezabudowane działki w naszej okolicy, płacili taki sam podatek jak my. Bo przecież za zabudowaną działkę płacimy podatek od nieruchomości.

A nasz sąsiad może płacić podatek od gruntu rolnego, gdy jest niezabudowana. To wydaje się mało solidarne, a przecież zapisy prawa powinny kształtować system podatkowy w taki sposób, aby ci, którzy mieszkają na terenach wyposażonych w infrastrukturę komunalną, płacili takie same podatki. A więc aby była równość w podatkach, konieczne są zmiany w systemie ewidencji gruntów i budynków. Solidarność urbanistyczna to również lokalne przepisy urbanistyczne, które definiują standard i zasady zabudowy w podobnych obszarach, a więc i odpowiednio równe podatki.

Jeżeli mamy radę, która jest silna swoimi kompetencjami, radnych, którzy są bezpośrednio odpowiedzialni przed wyborcami, i mieszkańców, którzy mają poczucie wspólnoty miejsca, to nasze otoczenie będzie takie, jakie chcielibyśmy mieć, a nieruchomości dobrą przewidywalną wartość.

A my uważamy, że kontrola społeczna jest szkodliwa dla inwestycji. Jesteśmy przekonani, że miejsca, gdzie żyjemy, ich otoczenie, są dla nas ważne. Wynika to z emocji wpisów na forach internetowych, skuteczności reklam deweloperów, jest też potwierdzane badaniami. CBOS w ankiecie w 2014 r. wykazał, że bardzo się interesujemy wyglądem budynków, placów i zabudowy miejsc, gdzie mieszkamy lub bywamy, i zwracamy na nie uwagę.

Aż 91 proc. spośród nas tak deklaruje. Może dlatego, że uważamy, że lepiej się wtedy pracuje, tak jest dla 98,5 proc. z nas. Lepiej się czujemy w ładnej zabudowie i otoczeniu, tak uważa 97,8 proc. Jesteśmy też gotowi przeznaczać publiczne pieniądze na elewacje budynków publicznych (10,8 proc. z nas), na ich jakość i wyposażenie (20,4 proc.), place i ich wygląd (11,1 proc.), parki (6,2 proc.), na jakość chodników i ulic (23 proc.).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu