Nieprzypadkowo Dom Development, największa firma, mierząc liczbą sprzedanych w 2017 r. lokali, powołał niedawno własnego generalnego wykonawcę. To sposób na utrzymanie części zysku dotychczas oddawanej zewnętrznemu partnerowi, ale także możliwość samodzielnego przypilnowania podwykonawców.
Wśród deweloperów co prawda krążą opowieści o firmach, które porzucają pracę z dnia na dzień nawet za cenę zapłaty kary umownej – bo u nowego klienta uzyskały lepsze warunki – nie jest to jednak zjawisko masowe.
Ponieważ większość mieszkań na rynku pierwotnym sprzedawana jest na etapie dziury w ziemi, klienci z większą skrupulatnością niż dotychczas powinni sprawdzać deweloperów – ich dotychczasową historię i kondycję finansową.
Podczas niedawnej konferencji organizowanej przez REAS zastanawiano się nad konsekwencjami dalszego wzrostu kosztów wykonawstwa, nie da się bowiem w nieskończoność przerzucać kosztów na ceny mieszkań.
Przede wszystkim można się spodziewać – i widać to już w deklaracjach i prognozach notowanych na GPW spółek, takich jak Dom Development, Echo Investment czy Polnord – wyhamowania tempa sprzedaży. Na rynek będą trafiać mniejsze pakiety lokali, co deweloperom ułatwi reagowanie na wyższe stawki oczekiwane przez firmy budowlane.