Park to szansa dla tych, którzy niekoniecznie chcą wyjeżdżać na weekend za miasto, do drugiego domu. Wolą spacer lub przejażdżkę rowerem do swojego miejskiego parku. Albo z dziećmi i z psem chcą przejść się do parku przy swoim osiedlu. A może, jak zawsze w weekend, pobiegną pomiędzy parkami, wzdłuż zadrzewionych alei miasta.
Park miejski jest miejscem publicznym, parkiem dla wszystkich. Jego idea pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, gdzie parki publiczne stały się swoistego rodzaju agorą życia miejskiego, jak stary już Central Park. W Polsce, w Europie często są pamiątką po arystokratycznym, czasem królewskim rodowodzie, są wartością kultury. Ale przypominają też o otwieraniu się miasta na demokratyczną społeczność, miejską res publica.
Czy dzisiaj jesteśmy zdolni do uzupełnienia naszych miast o te wartości? W Niemczech w ostatnich kilkudziesięciu latach wybudowano ponad 100 parków o powierzchni prawie 3 tysięcy hektarów, w Hiszpanii – ponad 90 o powierzchni ca 1,8 tys. ha, a w Polsce zaledwie dziesięć o powierzchni 110 ha.
Czy to dlatego, że nie mamy pieniędzy, czy też dlatego, że nie chcemy budować rzeczy wspólnych, tylko dla radości ich użytkowania? A może wolimy grodzić to, co może być wspólne? Tak jak grodzimy nasze osiedla, ogródki działkowe, wille w ogrodzie. Żeby pokazać, że to moje. Ale miasto jest wspólne. Zieleń rośnie dla wszystkich. Jest dla nas możliwością schronienia, a czasem nawet swoistą wyspą chłodu, kiedy miasto latem przypomina rozgrzany piec.