Bez głosów parlamentarzystów z DUP rząd May nie dysponuje większością w parlamencie. W dodatku część posłów Partii Konserwatywnej również ma zagłosować przeciw umowie brexitowej wynegocjowanej przez May co oznacza, że 15 stycznia umowa ta zostanie prawdopodobnie odrzucona przez Izbę Gmin.

Rzecznik DUP ds. brexitu, Sammy Wilson, zapowiedział, że jedynym co mogłoby skłonić DUP do poparcia umowy jest wykreślenie z niej tzw. backstopu - czyli rozwiązania zakładającego, że Wielka Brytania tymczasowo pozostanie związana z UE unią celną, by uniknąć powstania regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną. Na taką zmianę nie zgodziłaby się jednak zapewne UE, która wielokrotnie podkreślała, że nie ma mowy o fundamentalnych zmianach w umowie, którą przywódcy Unii przyjęli pod koniec listopada 2018 roku. UE jest gotowa jedynie ewentualnie udzielić May dodatkowych gwarancji, że backstop będzie rozwiązaniem tymczasowym.

Zdaniem Wilsona umowa w obecnym kształcie jest "katastrofalna".

Wielka Brytania zgodnie z harmonogramem wyjścia z UE ma przestać być członkiem Wspólnoty 29 marca.

Aby 15 stycznia Izba Gmin przyjęła umowę May potrzebnych jest jej 318 głosów. Tymczasem torysi dysponują w parlamencie jedynie 317 głosami. Partie opozycyjne wobec rządu zapowiadają, że będą głosowały przeciw umowie.