W sobotę, w nowojorskiej Madison Square Garden Theater stawką będzie pas organizacji WBO w wadze junior lekkiej, należący do Łomaczenki. Rigondeaux jest mistrzem kategorii junior piórkowej i jeśli przegra z Ukraińcem, to go straci. Taka jest decyzja władz organizacji WBA.
Bukmacherzy stawiają na 29-letniego Łomaczenkę, który jako amator stawał na najwyższym stopniu olimpijskiego podium w Pekinie (2008) i Londynie (2012). Pierwszy sukces (w wadze piórkowej) dał mu też Puchar Vala Barkera, przyznawany najlepszym pięściarzom turnieju olimpijskiego. Cztery lata później wygrał w wadze lekkiej.
Osiem lat starszy Kubańczyk triumfował na igrzyskach w Sydney (2000) i Atenach (2004) w kategorii koguciej. Na zawodowym ringu nie przegrał żadnej walki, ale jego perfekcyjny, lecz nudny styl nie przysparza mu zwolenników.
Co innego Łomaczenko, który już w drugiej zawodowej walce mógł sięgnąć po mistrzowski pas, ale sędziowie stosunkiem głosów 2:1 uznali, że lepszy był Meksykanin Orlando Salido. Ukrainiec zdobył więc tytuł w kolejnym, zaledwie trzecim pojedynku i przeszedł do historii.
Obaj walczą z odwrotnej pozycji, ale tylko Kubańczyk jest mańkutem. I raczej nie zmieni swojego stylu, będzie czekał na błąd Łomaczenki i swoją firmową kontrę. Jego filozofia boksu jest prosta: najważniejsze, by nie dać się trafić, ringowymi wojnami Kubańczyk gardzi. Jest perfekcyjny technicznie, cierpliwy i mocno bije. Ale tym razem będzie walczył o dwie kategorie wyżej, z większym, podobnie jak on znakomitym i chyba szybszym technikiem, który jak nikt inny potrafi zmieniać kąty ataku.