Zaczynał w Polsce, ale wielkie, godziwie opłacane pojedynki 30-letni Fonfara toczył już w USA. Wygrywał z mistrzami świata, pokazywały go największe amerykańskie telewizje, dwukrotnie walczył o pas WBC w wadze półciężkiej, ale znakomity Adonis Stevenson był w nich lepszy.
Po tym ostatnim, przegranym pojedynku z Kanadyjczykiem urodzonym na Haiti, Fonfara postanowił zmienić wagę na wyższą i stoczyć walkę w Polsce.
Wybrał trudnego rywala, 33-letniego Ismaiła Siłłacha, który też ma za sobą walki na szczycie. Ukrainiec mieszkający w Kalifornii odnosił sukcesy w boksie amatorskim, ale zna również gorycz bolesnych porażek.
Siłłach, podobnie jak Fonfara, zmienił kategorię na wyższą, tyle że znacznie wcześniej. W ubiegłym roku w Gdańsku minimalnie uległ Mateuszowi Masternakowi, po bardzo dobrym pojedynku. W sobotę zapewne zrobi wszystko, by udowodnić Fonfarze, że popełnił błąd, wybierając go na przeciwnika.
Gdyby do takiej walki doszło przed laty, faworytem byłby mierzący 191 cm Ukrainiec, który na olimpijskich ringach był wicemistrzem świata i Europy.