Były mistrz świata dwóch kategorii wagowych wciąż wierzy, że na finiszu długiej kariery dostanie jeszcze jedną wielką szansę. Najpierw jednak musi pokonać Kameruńczyka mieszkającego w Luizjanie, 38-letniego Freda Kassiego. Pięć miesięcy temu zrobił pierwszy krok na drodze do takiego wielkiego pojedynku, wygrał z Australijczykiem Solomonem Haumono.
Dla 40-letniego Adamka będzie to 57. zawodowa walka, tylko pięć z nich przegrał, między innymi z Witalijem Kliczką, sześć lat temu na Stadionie Miejskim we Wrocławiu, gdy stawką był mistrzowski pas WBC w wadze ciężkiej. Później pokonali go jeszcze Wiaczesław Głazkow, Artur Szpilka i Eric Molina. Po tej ostatniej porażce wydawało się, że na dobre pożegna się z ringiem, ale nie chciał odchodzić w takich okolicznościach. Odpoczął i wrócił. I, jak mówi, nie chce łatwych zwycięstw.
Dobrze przygotowany Kassi, wbrew niektórym opiniom, może być trudnym rywalem. Nie ma imponujących warunków fizycznych, bilans (16 zwycięstw, sześć porażek i remis) też nie rzuca na kolana, ale wystarczy obejrzeć jego kilka walk, chociażby z Chrisem Arreolą, Hughie Furym czy Dominickiem Breazealem, by się przekonać, ile potrafi.
Nowy trener Adamka, Amerykanin Gus Curren, nie dopuszcza myśli o porażce. Jego zdaniem „Góral” nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i wciąż stać go na dobry boks.
Szkoleniowiec z Florydy pracuje z Adamkiem od niedawna, poznali się w kwietniu w Polsce i przypadli sobie do gustu. Nasz były mistrz mówi, że Curren rozpalił w nim ogień na nowo, i o to właśnie chodziło, by znów poczuć głód boksu.