Las Vegas: Andre Ward kontra Siergiej Kowaliow

W sobotę w Las Vegas walka roku. Andre Ward z Siergiejem Kowaliowem zmierzą się o trzy mistrzowskie pasy w wadze półciężkiej należące do Rosjanina.

Aktualizacja: 17.11.2016 17:41 Publikacja: 17.11.2016 17:34

Las Vegas: Andre Ward kontra Siergiej Kowaliow

Foto: materiały prasowe z oficjalnej strony internetowej

32-letni Ward (30-0, 15 KO) jest ostatnim amerykańskim mistrzem olimpijskim w boksie (Ateny – 2004). Rok starszy Kowaliow (30-0-1, 26 KO) królem wagi półciężkiej, który niszczy jednego rywala po drugim. Pięć lat temu jego rodak Roman Simakow walki z Kowaliowem nie przeżył.

Dla Warda, który podobnie jak Rosjanin jest niepokonany na zawodowych ringach, będzie to debiut w Las Vegas. Poprzednie pojedynki na ogół toczył w rodzinnej Kalifornii. Ale w nowoczesnej, oddanej w tym roku T-Mobile Arena zdecydowana większość widowni też będzie oczywiście po jego stronie. Tyle że dla Kowaliowa to nie ma żadnego znaczenia. Wrogo nastawieni kibice nie przeszkadzali mu, gdy dwukrotnie wygrywał z Jeanem Pascalem w Kanadzie ani gdy odbierał mistrzowski pas, nokautując Nathana Cleverly'ego trzy lata temu w Cardiff.

Kowaliow, twardy człowiek z Czelabińska, ma tylko jeden cel. – Nie interesuje mnie, co robi Ward, w jakiej jest formie. Moim zadaniem jest go pokonać. I zrobię to – mówi pewny siebie „Krusher".

Ale Ward, który przez wiele lat panował w wadze superśredniej, też nie wyobraża sobie porażki. Ostatni raz przegrał, gdy miał 12 lat. Teraz obiecuje, że zabierze Kowaliowa w miejsca, w których mocno bijący Rosjanin nigdy nie był. – Potrafię uderzyć. Jak popełni błąd, to za niego zapłaci – obiecuje Amerykanin.

Stawką w tym pojedynku są pasy IBF, WBO i WBA Super kategorii półciężkiej należące do Kowaliowa. Ten, który wygra, może też liczyć na pierwsze miejsce w prestiżowym rankingu „bez podziału na kategorie wagowe – pound for pound".

Abel Sanchez, trener Giennadija Gołowkina, twierdzi, że Ward zbyt wcześnie zdecydował się na ten pojedynek. – Nie jest gotowy, miał długie przerwy, całą karierę bił się w superśredniej, pierwszą walkę w półciężkiej stoczył dopiero w marcu tego roku. A Rosjanin to wyjątkowo trudny rywal – podkreśla.

– Nikt mnie nigdy nie zastraszył, więc i Kowaliowa się nie boję – odpowiada Ward, któremu w przygotowaniach pomagał między innymi Andrzej Fonfara. Jego zdaniem Amerykanin jest w wielkiej formie, ale cóż ma powiedzieć? Prawdę i tak poznamy dopiero w ringu. Nie ulega wątpliwości, że będzie to intrygujące zderzenie dwóch osobowości, stylów walki, dwóch różnych bokserskich kultur. I na dobrą sprawę bardzo trudno wskazać faworyta.

James Prince, menedżer Warda, chyba jednak przesadza, mówiąc, że czeka nas walka Dawida (Ward) z Goliatem (Kowaliow). Obaj mierzą po 183 cm, są silni fizycznie, a Ward już w 2004 roku, na igrzyskach w Atenach, gdzie zdobył złoty medal w wadze półciężkiej (81 kg), pokazał, że potrafi radzić sobie z siłaczami, chociażby takimi jak mierzący 196 cm Rosjanin Jewgienij Makarenko, dwukrotny mistrz świata i Europy, którego już w eliminacjach pokonał z łatwością. A na zawodowych ringach limit tej kategorii jest przecież niższy (79,378 kg).

Inna sprawa, że Kowaliow ma nie tylko pięści z kamienia, ale też wielkie umiejętności, co sprawia, że każdy scenariusz w tym pojedynku jest możliwy. Dlatego jest on oczekiwany z takim zainteresowaniem.

Kathy Duva, promotorka Rosjanina, potwierdza, że w kontrakcie znalazł się zapis o rewanżu tylko w przypadku porażki Kowaliowa.

Andre Ward nie może na to liczyć, ale chyba nie zaprząta sobie tym głowy. Całe życie wygrywał, dlaczego więc teraz miałoby być inaczej?

Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie
Boks
Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Boks
Znany polski bokser przyłapany na dopingu. Jest wieloletnia dyskwalifikacja