Podatkiem w gospodarkę

Nowy haracz będzie zagrożeniem nie tylko dla wyników banków, ale i dla rozwoju przedsiębiorstw.

Publikacja: 14.12.2015 21:00

Podatkiem w gospodarkę

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Wtorek, 15 grudnia, może się stać dniem, który branża finansowa zapamięta na długo. Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych, popularnie zwanym podatkiem bankowym, chociaż obejmuje również ubezpieczycieli. Rozwiązania, które teoretycznie mają w przyszłym roku przynieść budżetowi 6 miliardów złotych, budzą najgłębsze wątpliwości. Nie dlatego, że instytucje finansowe nie mogą ponosić nowych obciążeń, ale ze względu na to, że propozycje forsowane przez PiS niosą ze sobą zbyt wiele różnych ryzyk.

Pierwsze z nich to groźba osłabienia aktywności kredytowej polskich banków, a w konsekwencji całej gospodarki. Tak przynajmniej twierdzą eksperci Związku Banków Polskich. Czy tak się rzeczywiście stanie i kurek z kredytami zostanie przykręcony? Tego nie wiadomo. Jasne jest jednak, że podatek bankowy w obecnym kształcie – 0,39 proc. wartości aktywów rocznie – zwielokrotnia takie ryzyko.

Warto przypomnieć doświadczenia węgierskie. Po wprowadzeniu podatku bankowego wartość udzielanych kredytów spadła o jedną trzecią.

Kolejne ryzyko związane jest z ogólnym pogorszeniem sytuacji sektora. Nie ma wątpliwości, że po wprowadzeniu podatku banki będą musiały się pożegnać z często wypominanymi im kilkunastoma miliardami złotych zysku rocznie. Niektóre z nich nowy podatek wpędzi w straty. Tym bardziej że będą płacić wyższą składkę na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, a może też finansować wsparcie dla frankowiczów.

Z pewną dozą optymizmu można przyjąć, że banki to wszystko zniosą. Jednak warto mieć w pamięci niedawny przypadek upadłości lokalnego SK Banku, w którym ratowanie depozytów klientów kosztowało przynajmniej 2 mld zł. W razie zachwiania się większych banków ratowanie depozytów pochłonie znacznie większe sumy.

Banki z pewnością przerzucą koszty podatku na klientów poprzez podwyżki prowizji i opłat. Niektóre z nich właśnie wprowadzają wyższe marże kredytów hipotecznych. Można mieć pewność, że zrobią to kolejne.

Paweł Szałamacha, minister finansów, odpowiada, że państwo ma w zanadrzu należący do niego PKO Bank Polski, który opłat podnosić nie musi. Byłby w ten sposób „konkurencyjny" dla reszty sektora. Zapewne tak, ale co to oznacza dla setek tysięcy Polaków, którzy w ten czy inny sposób zainwestowali w akcje innych banków? Oni już ponieśli duże straty.

Może warto tu przypomnieć, że gra o podatek bankowy to nie wyłącznie starcie rządu i wielkich właścicieli banków. Ona dotyczy też tysięcy drobnych inwestorów.

Podobnych pytań dotyczących nowych rozwiązań jest wiele. Jak zachowają się ubezpieczyciele, dla których stawka podatku z niewiadomych powodów jest jeszcze wyższa – 0,6 proc. aktywów rocznie?

Dlaczego zignorowano głos środowiska bankowego, które zamiast nowego podatku proponowało wyższy CIT? Dlaczego pominięto fakt, że wpływy z tegoż CIT spadną, gdyż spadną zyski banków? Dlaczego na poważnie nie wzięto pod uwagę doświadczeń z zagranicy? Są przecież kraje, w których inne, mniej represyjne rozwiązania dobrze funkcjonują.

W Polsce rozważa się przeprowadzenie eksperymentu na żywym organizmie instytucji finansowych w nadziei, że się uda. Tyle że świat finansów jest zbyt ważny zarówno dla gospodarki, jak i dla obywateli, by kierować się wyłącznie nadzieją.

Wtorek, 15 grudnia, może się stać dniem, który branża finansowa zapamięta na długo. Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych, popularnie zwanym podatkiem bankowym, chociaż obejmuje również ubezpieczycieli. Rozwiązania, które teoretycznie mają w przyszłym roku przynieść budżetowi 6 miliardów złotych, budzą najgłębsze wątpliwości. Nie dlatego, że instytucje finansowe nie mogą ponosić nowych obciążeń, ale ze względu na to, że propozycje forsowane przez PiS niosą ze sobą zbyt wiele różnych ryzyk.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację