Epoka rządów znienawidzonych przez związki zawodowe „bankomatów", finansistów i technokratów. Ten okres był niewątpliwie czasem przełomu na polskich kolejach. Rozpędzone remonty, nowa oferta dla pasażerów, redukcja zadłużenia – PKP są już inną firmą niż blisko cztery lata temu, gdy ekipa „bankomatów" Karnowskiego obejmowała władzę.

Grupa „bankomatów" po zmianie władzy pewnie i tak długo nie zagrzałaby miejsca na kolei. Natomiast ich odejście właśnie teraz dla tejże władzy może stać się solidnym kłopotem. Ekipa Karnowskiego swoimi nazwiskami firmowała najtrudniejsze i najbardziej bolesne zmiany w PKP. Owszem, postawili tego słabiutkiego molocha na nogi, natomiast do pełni i trwałości sukcesu jeszcze dosyć daleko.

Koleje stosunkowo łatwo zawrócić z drogi sukcesu, przywrócić marazm trwający tam przez ostatnich kilkadziesiąt lat czy z powrotem zadłużyć. Można też nie poradzić sobie z wydawaniem unijnych pieniędzy, tak jak nie radziły sobie poprzednie zarządy kolejowych spółek. Można znacząco obniżyć idący coraz bardziej w górę standard usług. I to ostatnie może być największym kłopotem dla rządzących – jeżeli będą narażeni na konfrontację z tysiącami znów wkurzonych pasażerów.