Okazuje się, że do III profilu bezrobotnych, który ma grupować najtrudniejsze przypadki osób po przejściach, niezaradnych, z nałogami – czyli brutalnie mówiąc różne ofiary losu – trafiają tłumnie rodacy – cwaniacy. Urzędnicy załamują ręce i oburzają się, bo przecież urąga to przyzwoitości, że jakiś Kowalski nie chce się aktywizować, nie chce psychologa, ale chce stempelek, by móc za darmo iść do lekarza.

Nie bardzo rozumiem, skąd to oburzenie – przecież od lat wiadomo, że część bezrobotnych rejestruje się w urzędzie wyłącznie po to, by mieć zapewnioną darmową opiekę medyczną. Profilowanie miało – przynajmniej częściowo – pomóc rozwiązać problem tego fikcyjnego bezrobocia i bezsensownej aktywizacji na siłę. I moim zdaniem spełnia swoje zadanie – urzędy pracy mogą się skupić na osobach z I i II profilu, którym zwykle naprawdę zależy na wsparciu w znalezieniu zatrudnienia, zdobywaniu nowych kwalifikacji czy zmianie zawodu.

Dzięki temu miliony złotych, które państwo pompuje w aktywizację bezrobotnych, nie idą na marne. A poszłyby, gdybyśmy pchali na szkolenia i zawodowe kursy tych, którzy wcale nie chcą pracować albo pracują, tyle że na czarno. W rezultacie budżet państwa traciłby podwójnie – raz przez brak ich podatków, a dwa przez bezsensowne, zmarnowane wydatki na ich aktywizację. W tej sytuacji można uznać, że cwaniacy wpisujący się na siłę w III profil wspierają budżet.

Rozwiązaniem tej patowej sytuacji jest powszechne ubezpieczenie zdrowotne, niezwiązane ze statusem bezrobotnego, o które od lat apelują ekonomiści i szefowie urzędów pracy. Resort zdrowia w końcu chyba je uwzględni i wtedy z polskich statystyk bezrobocia znikną setki tysięcy Polaków zatrudnionych na czarno. Nieprędko znikną z nich jednak ci, dla których status bezrobotnego jest niezbędny, by mieć dostęp do kasy z opieki społecznej. Wielu z nich to godny podziwu przykład przedsiębiorczości i zaradności, którą warto wykorzystać w lepszym celu, np. we własnych firmach czy na rynku pracy. I tym właśnie mogliby się zająć urzędnicy, którym odpadnie część fikcyjnie bezrobotnych, a zostaną pieniądze zaoszczędzone na ich aktywizacji.