Atak na wolny transport odparty

Polskie firmy transportu międzynarodowego wreszcie doczekały się dobrej wiadomości. Komisja Transportu i Turystyki (TRAN) Parlamentu Europejskiego wyłączyła ich kierowców spod kosztownej i bardzo restrykcyjnej dyrektywy o delegowaniu pracowników.

Publikacja: 05.06.2018 21:00

Atak na wolny transport odparty

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Łokaj Krzysztof Łokaj

Gdyby stało się inaczej, polskie firmy mogłyby niebawem wypaść z rynku Unii Europejskiej, na którym obecnie dominują. Ucierpiałyby zwłaszcza mniejsze firmy rodzinne, które nie byłyby w stanie sprostać nowym wymogom finansowym i biurokratycznym.

Dlaczego europarlamentarzyści sporą większością głosów sprzeciwili się demagogicznym pomysłom lansowanym przez Paryż pod hasłem walki z dumpingiem socjalnym? Zdecydował rozsądek? A może tak silni europejscy zwolennicy protekcjonizmu zdali sobie sprawę, że trochę niezręcznie jest podtapiać polskie firmy transportowe, kiedy w sporze z Donaldem Trumpem pozuje się na orędownika wolnego handlu? Kto wie, może też zrozumieli, że nie są w stanie wygrać z postępem technologicznym. Zapewne w ciągu najbliższej dekady wejdą do masowego użytku samochody autonomiczne, poruszające się bez kierowcy. Będą wśród nich ciężarówki. Jak tu w przypadku robota czepiać się niskiej płacy czy zbyt długich godzin pracy?

Wojna jeszcze nie jest ostatecznie wygrana przez Polskę – czeka nas głosowanie w Parlamencie Europejskim – ale zwykle europarlamentarzyści kierują się rekomendacjami swoich komisji. Bądźmy więc dobrej myśli.

Polskie firmy transportu międzynarodowego to ofiary własnego sukcesu. Jadąc zachodnimi autostradami, kierowca co chwilę mija ciężarówki na polskich numerach. Nasze firmy zdobyły ponad jedną czwartą rynku przewozów międzynarodowych, co daje Polsce pierwsze miejsce w Europie. Nasza flota tirów, co prawda na kredyt, ale jest najnowsza i najnowocześniejsza. I co najważniejsze, potęgę tę zbudowali polscy przedsiębiorcy bez pomocy państwa i funduszy unijnych.

To, co nas cieszy, od lat niepokoi zagraniczną konkurencję i urzędników w Paryżu czy Berlinie. Polskim firmom transportowym wciąż próbuje się dokładać nowe ciężary, nie przejmując się tym, że niszczy się w ten sposób główną ideę Unii Europejskiej, czyli wolny przepływ towarów i usług. Wyjątkowo zatwardziali w protekcjonistycznych ciągotkach są Francuzi. Na mocy tzw. ustawy Macrona zmusili już firmy do wypłacania kierowcom wykonującym kursy na terenie Francji minimalną lokalną stawkę godzinową wynoszącą blisko 10 euro.

Objęcie firm transportowych nowymi paneuropejskimi przepisami o delegowaniu oznaczałoby jeszcze wyższe koszty działania i biurokratyczną mitręgę. Co gorsza, już nie w kilku wybranych krajach jak Francja czy Niemcy, ale w całej Unii. To byłoby uderzenie nie tylko w branżę, ale i polski eksport, bo nie miałby kto wozić za granicę wyprodukowanych w kraju towarów. Firmy zagraniczne są skupione na transporcie wewnętrznym w swoich krajach. Nie miałby nas nawet kto zastąpić.

Obecny sukces w Brukseli jest tym cenniejszy, że branża boryka się z licznymi problemami. Marże są niskie, a firmom brakuje 100 tys. kierowców. Ratują się więc, zatrudniając cudzoziemców. Cieszą się transportowcy, ale wciąż narzekają przedsiębiorcy z innych branż, np. budowlanej. Ich dyrektywa o delegowaniu będzie obowiązywać.

Gdyby stało się inaczej, polskie firmy mogłyby niebawem wypaść z rynku Unii Europejskiej, na którym obecnie dominują. Ucierpiałyby zwłaszcza mniejsze firmy rodzinne, które nie byłyby w stanie sprostać nowym wymogom finansowym i biurokratycznym.

Dlaczego europarlamentarzyści sporą większością głosów sprzeciwili się demagogicznym pomysłom lansowanym przez Paryż pod hasłem walki z dumpingiem socjalnym? Zdecydował rozsądek? A może tak silni europejscy zwolennicy protekcjonizmu zdali sobie sprawę, że trochę niezręcznie jest podtapiać polskie firmy transportowe, kiedy w sporze z Donaldem Trumpem pozuje się na orędownika wolnego handlu? Kto wie, może też zrozumieli, że nie są w stanie wygrać z postępem technologicznym. Zapewne w ciągu najbliższej dekady wejdą do masowego użytku samochody autonomiczne, poruszające się bez kierowcy. Będą wśród nich ciężarówki. Jak tu w przypadku robota czepiać się niskiej płacy czy zbyt długich godzin pracy?

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację