Już kilka tygodni temu Chińczycy informowali, że zostali numerem 1 w naszym kraju, co wówczas nie umknęło krytyce konkurencji, która wskazywała, że Huawei dokonał „nieczystej" zagrywki, powołując się tylko na wyniki sprzedaży z jednego tygodnia. Teraz jednak producent z Shenzhen zamknął usta rywalom. Wyniki IDC obejmują cały I kwartał br. i pokazują, że popularność telefonów Huawei faktycznie szybko rośnie. I wiele wskazuje, że nie jest to chwilowa niespodzianka, lecz długotrwały trend. Przedsiębiorstwo założone przez byłego oficera Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Chin nie szczędzi pieniędzy na marketing. Do reklamowania swoich produktów zaprzęgło choćby uwielbianego w naszym kraju Roberta Lewandowskiego. Firma, która produkcję smartfonów rozpoczęła 15 lat temu, skutecznie bije rywali również ceną. Co ważne, stawiając przy tym na jakość, która pozwala rywalizować z flagowymi produktami południowokoreańskich Samsunga i LG.

Huawei to tylko jeden z przykładów chińskiej walki o globalny rynek. Podobnie działa na rynku komputerów choćby Lenovo, który, po przejęciu segmentu komputerów IBM i telefonów Motorola, stał się potentatem. W Polsce tę walkę widać szczególnie wyraźnie, bo cenimy głównie niski koszt zakupu, a w mniejszym stopniu markę. A Huawei bryluje w kategorii „najlepsza jakość za najniższą cenę" i konsekwentnie wykraja od lat coraz większe kawałki rynkowego tortu. Pytanie o rentowność biznesu schodzi na drugi plan. Przynajmniej dla Chińczyków, dla których priorytetem jest zdobycie rynków poza Azją. I to właśnie sprawia, że na rodzimym rynku smartfonów zrobiło się już ciasno od chińskich producentów. Honor (tania marka Huawei), ZTE, TCL/Alcatel, DooGee, OnePlus, Meizu czy Xiaomi – nazywany chińskim Apple'em – nie szczędzą pieniędzy, by znaleźć się w naszej kieszeni.