Kiedy pojawił się pomysł, by w ramach programu Mieszkanie+ powstawały domy z drewna – we współpracy z Lasami Państwowymi – z wielu miejsc odezwały się śmiechy. „Zastali Polskę murowaną, a zostawili drewnianą" – skwitował sytuację jeden z memów.

Tak, z drewna – a ściślej z drewnianych prefabrykatów – da się stawiać nie tylko domy jednorodzinne, ale całe bloki. Ten pierwszy produkt z powodzeniem oferuje Danwood, a drugi Unihouse. Oferta firm cieszy się wzięciem przede wszystkim w Niemczech czy zimnej Norwegii. Trzeba mieć świadomość, że chodzi o produkt wysokiej jakości i po prostu drogi. Danwood sprzedaje domy, a Unihouse moduły w standardzie „pod klucz", zgodnie z wyśrubowanymi normami panującymi na zagranicznych rynkach. Danwood nawet drewno do produkcji sprowadza z Austrii – ze względów jakościowych.

Nie oznacza to, że nie jest możliwa produkcja tańszych modułów. Kilka dni temu Unihouse otworzył nową część swojej fabryki na Podlasiu. Menedżerowie spółki powiedzieli, że trwają prace nad tanim budynkiem wykorzystującym technologię modułową, która mogłaby stać się konkurencyjną wobec tradycyjnego budownictwa, szczególnie w sytuacji coraz bardziej odczuwalnego braku wykwalifikowanych pracowników. Dodatkowo spółka pracuje nad tym, by z jej „klocków" można było składać coraz wyższe budynki (na razie limit to sześć kondygnacji), co staje się ważne w kontekście drożejących gruntów.

W niedawno publikowanym raporcie analitycy Roland Berger prognozowali, że do 2022 r. polski rynek domów prefabrykowanych (głównie z drewna właśnie) urośnie do 2,2 tys. sztuk z 1,6 tys. w 2017 r. Jeśli chodzi o składane domy w standardzie „pod klucz", w 2017 r. sprzedano ich około 300, a do 2022 r. prognozowany jest wzrost do pół tysiąca. Dla porównania: w Niemczech w zeszłym roku było to 9,6 tys.

„Drewniane domymają rosnąć jak grzyby po deszczu"