Europa już nam uciekła

Autobus do centrum Europy już nam odjechał, tylko nasi politycy się jeszcze nie zorientowali, że zostaliśmy na jej dalekich peryferiach.

Publikacja: 17.02.2017 17:50

Europa już nam uciekła

Foto: Archiwum

Protestują przeciwko Unii dwóch prędkości, ale czwartkowa rezolucja przyjęta przez Parlament Europejski, przewidująca powstanie budżetu strefy euro i stanowiska jej ministra finansów, pokazuje, że to protest daremny.

Strefa euro po prostu musi mieć wspólny budżet, by przetrwać. To logiczne uzupełnienie jej fundamentu. Sama wspólna waluta i wspólna polityka pieniężna to za mało. Stopy procentowe, dostosowane do przeciętnego poziomu aktywności w całej gospodarce strefy, mogą być za wysokie , by ożywić te kraje czy regiony, które tkwią w recesji. W państwach narodowych mankament ten likwidują transfery z bogatszych regionów do pogrążonych w kłopotach.

 

Właśnie taką funkcję mają w przyszłości pełnić transfery ze wspólnego budżetu strefy euro czy szerzej – wspólna polityka fiskalna. To kolejny etap zacieśniania współpracy w jądrze Unii, z którego na własne życzenie się wypisaliśmy, najpierw nie przyjmując euro, a potem wybierając eurosceptyczny rząd.

 

Nie sądzę, by europejscy podatnicy chcieli się dodatkowo zrzucać na budżet eurostrefy. Dlatego logiczną konsekwencją będzie ograniczenie budżetu całej UE, z którego finansujemy w Polsce choćby tabor komunikacji miejskiej, baseny czy wyposażenie szkół itd. Ten budżet i tak jest niewielki - ledwo 2 proc. unijnego PKB, a na pewno skurczy się jeszcze bardziej z powodu Brexitu (Wielka Brytania to drugi po Niemczech płatnik do wspólnej kasy).

 

Dla Polaków oznaczać to będzie koniec „wyciskania brukselki". Nasz kraj już za pięć lat może stać się płatnikiem netto do Unii. Nakręci to nad Wisłą antyunijne nastroje, wypychające nas nie tylko z integrującego się centrum, ale i z samej UE.

 

Dlatego, nim to wszystko nastąpi, nim po raz setny powtórzymy, że euro zamiast złotego to po naszym trupie, przypomnijmy sobie, co pokazuje kamienny drogowskaz stojący w centrum Warszawy. Do tej wrednej, wtrącającej się w nasze polskie sprawy Brukseli mamy stąd 1122 kilometry, dokładnie tyle samo, co do Moskwy. Tam też bije serce unii, tyle że euroazjatyckiej. Innej alternatywy nie ma.

Protestują przeciwko Unii dwóch prędkości, ale czwartkowa rezolucja przyjęta przez Parlament Europejski, przewidująca powstanie budżetu strefy euro i stanowiska jej ministra finansów, pokazuje, że to protest daremny.

Strefa euro po prostu musi mieć wspólny budżet, by przetrwać. To logiczne uzupełnienie jej fundamentu. Sama wspólna waluta i wspólna polityka pieniężna to za mało. Stopy procentowe, dostosowane do przeciętnego poziomu aktywności w całej gospodarce strefy, mogą być za wysokie , by ożywić te kraje czy regiony, które tkwią w recesji. W państwach narodowych mankament ten likwidują transfery z bogatszych regionów do pogrążonych w kłopotach.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację