Płonące składowiska na nowo zwróciły uwagę na rynek, który rozgłosu nie lubi i ma stały problem z szarą strefą. Choć system ma kłopoty z przetworzeniem odpadów produkowanych w kraju, to jeszcze masa firm chce zarabiać na sprowadzaniu – często szkodliwych – odpadów z innych krajów, zwłaszcza z Europy Zachodniej. Jednak, przynajmniej jak wynika z danych wywiadowni Bisnode Polska, kondycję tylko 40 proc. firm z tego rynku można określić jako dobrą lub bardzo dobrą (analiza objęła 4,4 tys. firm).
Kiepskie wyniki
Całkowitą liczbę firm w branży można szacować na 8,3 tys. Zaczęło ich przybywać po wejściu w życie ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 2013 r. Ponownie to samorządy zaczęły decydować, kto wywozi odpady z ich terenu, przestało się liczyć doświadczenie, a wyłącznie cena w przetargu.
– Wtedy gwałtownie zaczęła przyrastać liczba firm zajmujących się gospodarką odpadami. W latach 2012–2014 przybywało ich po 7–9 proc. rocznie – wyjaśnia Tomasz Starzyk z Bisnode Polska.
Takie praktyki odbiły się na wynikach. Z danych Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor oraz BIK wynika, że w terminie nie płaci 10,7 proc. przedsiębiorstw na tym rynku. Łączny dług to 174,6 mln zł. Przeciętnie na niesolidnego płatnika wypada ponad 143 tys. zł. Najwięcej przeterminowanych zobowiązań mają branże zbierania odpadów (62,2 mln zł), obróbka i usuwanie odpadów (44 mln zł) oraz odzysk surowców (11 mln zł).