Zaręczyny księcia Harry’ego i Meghan Markle odbiły się głośnym echem, a magiczna grawitacja pierścionka zaręczynowego przyciągnęła obiektywy wielu aparatów. Zbliżający się ślub to jednak nie tylko wielka chwila w życiu pary oraz całego Zjednoczonego Królestwa, ale także zupełnie prozaiczne koszty. Poczynając od samego ślubu, poprzez przyjęcie aż po… koszty dla gospodarki.

Pytana przez CNN Aimee Dunne, specjalistka od planowania ślubów, ocenia że koszty ślubu i wesela będą sześciocyfrowe. Bez wliczania kosztów ochrony, którą zapewni państwo. O ile bowiem za ślub i wesele zapłaci z własnych środków rodzina królewska, o tyle koszty nadgodzin dla, ja się szacuje, 5 tysięcy funkcjonariuszy mogą wynieść ponad 3,6 miliona funtów. W każdym razie taką kwotę już przekazał policji rząd Jej Królewskiej Mości. Koszty ochrony mogą wzrosnąć, gdyż wszystko zależy od lokalizacji uroczystości.

Jeżeli ślub i wesele Harry’ego i Meghan Markle będą miały podobne rozmiary, jak księcia Williama i Kate, to nawet najostrożniejsze szacunki kosztów mówią, że sam ślub (Windsor będzie znakomitym wyborem) na 500 gości będzie kosztował minimum 150 tysięcy funtów. Przy bardzo ostrożnym szacowaniu, więc najpewniej więcej. Zdaniem specjalistów nie ma szans, by ślub i wesele zamknęły się w kosztach poniżej 500 tysięcy funtów. Ewentualny koszt sukni panny młodej, która zapewne będzie pochodziła od znanego projektanta może być przy tych kwotach ledwo zauważalny.

Jednak największy koszt ślubu ponieść może brytyjska gospodarka. Dotychczas tradycją było, że z okazji ślubu w rodzinie królewskiej Brytyjczycy dostają dodatkowy dzień wolny. Tak było, chociażby przy okazji ślubu Williama i Kate. Co prawda premier May na razie twierdzi, że nie jest planowane święto z okazji ślubu Harry’ego i Meghan, ale ekonomiści wyliczyli już, że brytyjska gospodarka w straci 2,3 miliarda funtów jeżeli będzie dzień wolny z okazji ślubu.

Ekonomicznych kosztów ślubu dla gospodarki nie zmniejszy raczej najazd turystów. W 2011 roku nie zaobserwowano, by ślub Williama i Kate zwiększył w widoczny sposób obroty w sektorze turystycznym. Sami dziennikarze i paparazzi to za mało.