L'Oreal postanowił wykorzystać potencjał, jaki kryje się w dynamicznie rozwijającym się kontynencie afrykańskim. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że zadanie to nie będzie łatwe, ponieważ musi najpierw zrozumieć potrzeby tamtejszych klientów, by dostosować produkty do ich gustów, odmiennej cery czy struktury włosa. Inaczej bowiem pielęgnuje się gęste i sztywne loki, którymi często mogą poszczycić się Afrykanki, od miękkich i cieńszych włosów, które są bardziej typowe dla Europejek. L’Oreal zaczął już opracowywać dla swoich czarnoskórych klientek nowe linie kosmetyków w swoim laboratoriów w okolicy Johannesburga.

- Afrykańscy konsumenci nie mają dzisiaj zbyt dużej swobody, by robić ze swoimi włosami to, co chcą, bez bólu, pieniędzy i wysiłku – mówi w rozmowie z Bloombergiem Alice Laurent, francuska biochemiczka, które stworzyła centrum badawcze L’Oreal. Dodała, że L’Oreal jest pionierem w tym zakresie i jako pierwszy postanowił tak dokładnie zbadać potrzeby Afrykanek. Francuski koncern chce tym samym wybić się w Afryce na tle swoich największych konkurentów, takich jak Unilever i Avon.

Jak szacuje L’Oreal, obecnie na całym kontynencie jest ok. 100 mln konsumentów klasy średniej, a ich liczba stale rośnie. Do tej grupy należy już coraz więcej afrykańskich kobiet, które mieszkają w większych miastach i pracują poza domem, w związku z czym bardziej skłonne dbać o swój wygląd i mają na to środki. Średni wiek Afrykanek klasy średniej wynosi 24 lata. To do nich przede wszystkim firma będzie kierowała swoje nowe kosmetyki. Jak podkreśla L’Oreal, nie będą to te same marki, które przeznaczył już dla czarnoskórych klientów w Stanach Zjednoczonych.