Cyfryzacja diametralnie zmienia krajobraz na rynku pracy

W Polsce brakuje minimum 50 tys. specjalistów od IT. Jak zapełnić tę lukę?

Publikacja: 18.06.2018 21:00

Cyfryzacja diametralnie zmienia krajobraz na rynku pracy

Foto: Adobe Stock

Już od kilku lat specjaliści od IT są wręcz rozchwytywani. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak potężny jest to deficyt. Według różnych szacunków mowa o 50 tys., a nawet o 200 tys. osób. Ta luka może się pogłębiać, ponieważ specjalistów przybywa powoli, a zapotrzebowanie na nich systematycznie rośnie.

Szwankująca edukacja

62 proc. osób pracujących w branży IT ukończyło studia informatyczne lub kierunek pokrewny, jednak to nie szkoła wyższa była najczęściej wskazywaną odpowiedzią na pytanie o główne źródło nauki programowania. Najwięcej osób przyznało bowiem, że podstawowym źródłem wiedzy była dla nich praca, natomiast studia znalazły się na drugim miejscu – wynika z tegorocznego raportu No Fluff Jobs (portal do z ogłoszeniami o pracę dla pracowników IT). Te statystyki wskazują na przepaść pomiędzy teorią a praktyką.

– Przykładowo: studenci na zajęciach uczą się tajników teorii kompilacji, ale kiedy wychodzą na rynek pracy, mają znikomą wiedzę dotyczącą implementacji aplikacji biznesowych – komentuje Tomasz Bujok, współzałożyciel No Fluff Jobs. Dodaje, że często nie ma także właściwego balansu pomiędzy podejmowaniem pracy podczas studiów, a kontynuowaniem nauki. Część studentów pracuje na pełen etat na ostatnich latach studiów, mając poważne braki w potrzebnej „teorii", inni natomiast nie zdobywają komercyjnego doświadczenia poza obowiązkowymi praktykami wymaganymi przez uczelnię.

Jerzy Mardaus, menedżer regionalny szkoły programowania Codecool, ocenia, że informatyka w szkołach ponadgimnazjalnych nie jest traktowana jako ważny przedmiot, a program powinien być bardziej praktyczny. – Wysoki poziom nauczania na uniwersytetach i politechnikach opiera się głównie na zagadnieniach teoretycznych – podkreśla.

Problem z naborem specjalistów w IT nie dotyczy już tylko Warszawy, spotykany jest również w Trójmieście, Łodzi, praktycznie w każdej większej miejscowości. Firmy, nie mogąc znaleźć polskich pracowników, coraz częściej decydują się na zatrudnienie obcokrajowców, np. z Ukrainy.

Kadrowe roszady

Postępująca automatyzacja i rozwój sztucznej inteligencji nie pozostają bez wpływu na poziom zatrudnienia na świecie. Niektórzy wieszczą potężny wzrost bezrobocia z uwagi na coraz większy udział robotów w rynku pracy. Już w 2024 r. nie będą potrzebni tłumacze, a za 45 lat roboty wykonają wszystkie zadania, które dziś robią ludzie – wynika z raportu opublikowanego przez Uniwersytet Oksfordzki oraz Yale.

Nie brak też jednak diametralnie innych opinii. Według nich nowe technologie powinny wspierać rynek pracy.Wprawdzie najprostsze powtarzalne czynności zostaną zautomatyzowane (co też będzie wymagało dodatkowej pracy ze strony programistów), ale te wymagające „czynnika ludzkiego" już nie. Ponadto rozwój technologii wygeneruje nowe usługi, a wraz z nimi wzrośnie zatrudnienie.

Jak na sprawę patrzą pracodawcy? Aż 86 proc. z nich w wyniku automatyzacji planuje utrzymać lub zwiększyć zatrudnienie w ciągu najbliższych dwóch lat. Spadku liczby zatrudnionych spodziewa się tylko 10 proc. przedsiębiorstw – wynika z tegorocznego raportu ManpowerGroup. W ciągu najbliższych dwóch lat największy wzrost liczby etatów będzie dotyczył stanowisk związanych z IT. Natomiast na drugim biegunie są prace związane z administracją, biurem, finansami oraz księgowością.

Automatyzacja może być korzystna dla osób poszukujących pracy, pod warunkiem że dysponują one odpowiednimi umiejętnościami. To przede wszystkim tzw. kompetencje miękkie, połączone z kwalifikacjami z obszaru IT lub obsługi klienta. Ponad połowa przedsiębiorstw deklaruje, że zdolność współpracy to jedna z najcenniejszych kompetencji miękkich (wskazuje ją 60 proc. badanych), zaraz za nią plasuje się umiejętność rozwiązywania problemów oraz komunikacji.

Rekrutacja po nowemu

Cyfrowa rewolucja oznacza również szereg zmian dla działów zajmujących się sprawami pracowniczymi.

– W szeroko pojętym obszarze HR firmy od lat poszukują optymalizacji procesów operacyjnych, a w tej chwili przybrał na sile także trend całkowitej digitalizacji akt pracowniczych – komentuje Teresa Olszewska, prezes spółki GAVDI Polska. Dodaje, że coraz więcej przedsiębiorstw widzi realne przełożenie systemowej obsługi procesów w obszarze miękkiego HR na konkretne wartości biznesowe, takie jak obniżenie wskaźnika niechcianej fluktuacji, wzrost poziomu zaangażowania i efektywności pracowników oraz optymalizacja kosztów obsługi HR.

Przyszłość wielu branż, w tym również rozwiązań w obszarze rekrutacji, należy do technologii chmurowych. Polska dopiero skręca w tym kierunku.

– Jednak patrząc na poziom zainteresowania oraz zmiany prawne umożliwiające całkowitą digitalizację akt pracowniczych od 2019 r., spodziewam się znacznego przyspieszenia -–podkreśla Olszewska.

Roboty rosną w siłę

Poziom nasycenia robotami przemysłowymi na świecie wynosi 74 sztuki na 10 tys. pracowników – wynika z danych Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR). W Polsce jest o ponad połowę niższy i wynosi zaledwie 32 egzemplarze, a patrząc na średnią dla Europy, Polska wypada jeszcze gorzej.

– Nasz wynik jest dramatyczny. Jak najszybciej polskie firmy powinny inwestować w roboty. Tym bardziej że to się opłaca – podkreśla Lucjan Giza, dyrektor ds. rozwoju w BPSC.

Według analiz IFR poziom nasycenia robotami w przemyśle wzrośnie w najbliższym czasie o 12 pkt proc. Do 2020 r. na całym świecie będzie używanych ponad 3 mln robotów. To dwa razy więcej niż w 2016 r. Z kolei analitycy firmy Research and Markets oceniają, że przez najbliższe pięć lat ten rynek będzie rozwijał się w tempie niemal 10 proc. rok do roku.

Najbardziej zautomatyzowanymi państwami świata są: Korea Południowa (631 robotów na 10 tys. pracowników), Singapur (488), Niemcy (309), Japonia (303) oraz Szwecja (223).

Marcin Kosedowski | szef marketingu Kodilla.com

Billa Gatesa i Roberta Lewandowskiego wiele łączy, mimo że uprawiają zupełnie inne dyscypliny. Obaj musieli doskonalić umiejętności sami, po lekcjach, bo w szkole ktoś im rzucał piłkę i po prostu mówił: a idźcie sobie trochę pograć. A potem kazał wykuć na pamięć 15 formułek z matematyki. U nas dzieci, które znają od podszewki systemy operacyjne własnych smartfonów i tabletów, jako zadanie domowe mają wykuć definicję „jednostki roboczej". Jak to się dzieje, że polscy programiści i studenci informatyki raz po raz zdobywają światowe tytuły mistrzów programowania, chociaż naszych uczelni technicznych próżno szukać w światowych rankingach? Muszą się uczyć obok systemu edukacji.

Już od kilku lat specjaliści od IT są wręcz rozchwytywani. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z tego, jak potężny jest to deficyt. Według różnych szacunków mowa o 50 tys., a nawet o 200 tys. osób. Ta luka może się pogłębiać, ponieważ specjalistów przybywa powoli, a zapotrzebowanie na nich systematycznie rośnie.

Szwankująca edukacja

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze