Z przykrością odnotowaliśmy, że chór urzędników i specjalistów od prawa, upatruje drogę do naprawy wadliwej ustawy jedynie poprzez rozszerzenie jej zakresu podmiotowego. W te tony wpisuje się prezydencki projekt noweli ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej – zwanej powszechnie w środowisku praktyków prawa ustawą pakamerową.
Niezrozumiałe jest dla nas, że pomimo oczywistego fiaska obecnej ustawy nie słucha się praktyków prawa mających najlepszą wiedzę jak nieodpłatną pomoc prawną uzdrowić. Nie wierzymy, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, a w tym pewnie i sędziowie – broniący budżet państwa przed wydatkami na pomoc prawną z urzędu, nie dostrzegają, że miliony złotych w skali rocznej marnotrawione są na opłacanie dyżurów pomocy prawnej w starostwach, na które to dyżury prawie nikt nie przychodzi. Nie wierzymy też, że nie dostrzegają jak organizacje społeczne, które miały pomocy prawnej udzielać tuż przed corocznym konkursem oferują podzlecenie wykonywania nieodpłatnej pomocy prawnej adwokatom i radcom prawnym, pobierając sobie odpowiednią prowizję.
Powodów wadliwego działania systemu jest wiele, ale nad jednym zasadniczym się skupimy, gdyż jest on oczywisty dla każdego praktykującego adwokata. Powodem tym jest brak zaufania interesantów do wyznaczonego z góry prawnika siedzącego w urzędzie.
W teorii system nieodpłatnej pomocy prawnej miał osobom niezamożnym gwarantować możliwość skorzystania z takiej samej pomocy prawnej, jak obywatelowi zamożnemu. Idea oczywiście jest słuszna, gdyż tylko zrównanie szans wszystkich obywateli wypełnia gwarancje konstytucyjne. Dlatego aby zrozumieć fiasko systemu, wystarczy przeanalizować, jak przeciętny obywatel korzysta z profesjonalnej pomocy prawnej i jak dokonuje wyboru adwokata. Według doświadczenia adwokatów oraz badań rynku przeciętny Polak zgłasza się do adwokata, który został polecony mu przez znajomych lub rodzinę. Wynika to z faktu, iż adwokatowi temu zaufano i udzielił on profesjonalnie pomocy prawnej, a takiej samej dobrej usługi udzielonej w pełnym zaufaniu oczekuje osoba niezamożna. Nikt nie będzie kupował kota w worku pomimo tego, że w owym worku może zasiadać wyborny specjalista od prawa. Nadto nierzadko cechy osobowe wybranego prawnika, pomimo jego ogromnej wiedzy prawniczej, także przekreślają możliwość świadczenia profesjonalnej usługi prawnej, gdyż brak jest owego zaufania w relacji adwokat – klient. Co więcej czasami początkowe zaufanie nagle niknie i wtedy prawnik traci zlecenie, a klient poszukuje pomocy prawnej gdzie indziej.
Niestety w obowiązującym systemie pomocy prawnej zupełnie pominięto najważniejszy element w świadczeniu profesjonalnej pomocy prawnej: element zaufania. I to jest rzeczywista przyczyna porażki ustawy o systemie nieodpłatnej pomocy prawnej. Klienci/interesanci nie mają możliwości wyboru prawnika nawet spośród tych praktykujących na lokalnym rynku. Muszą albo z pomocy prawnej zrezygnować, albo powierzyć swoją sprawę temu prawnikowi, którego wskazuje władza. W efekcie braku zaufania do doradzającego, trudno jest wierzyć, że jego porada ma sens. Korzystający z nieodpłatnej pomocy nie czują po prostu związku z osobą udzielającą porady prawnej, na rozeznaniu której mają oprzeć swoje działania. Może i znają zaufanego doradcę, ale nie stać ich na jego porady. Ten narzucony jest traktowany zatem z podejrzliwością i jako zło konieczne. Nadto usługa państwowa nie gwarantuje ciągłości. Obywatel, który zaczyna się wiązać z jednym adwokatem, może już za tydzień od nowa zapoznawać ze sprawą kolejnego adwokata, którego nie zna, i opinii o którym nie zweryfikował z użyciem sieci swoich kontaktów.