Szacowany koszt przewalutowania jest spory, nawet jeśli się weźmie pod uwagę ok. 15 mld zł zysku netto rocznie osiąganych przez banki. Ale jest też kilka pozytywów.
Kapitałowy oddech
Według analityków Moody's konwersja pozwoliłaby na zmniejszenie przyszłych odpisów wynikających z hipotek walutowych w razie pogorszenia koniunktury i istotnego osłabienia złotego. Przewalutowanie, z założenia skierowane najpierw do osób będących w najtrudniejszej sytuacji finansowej, może wpłynąć na obniżenie kosztów ryzyka w przyszłości, bo istnieje szansa, że właśnie ci kredytobiorcy nie regulowaliby w terminie swoich zobowiązań. Ale dla banków niewielkie to pocieszenie, bo tego typu hipoteki na razie dobrze się spłacają (oddech daje kredytobiorcom taniejący frank) i z własnej woli banki teraz nie decydowałyby się na przewalutowanie.
Inny pozytyw to niższe wagi ryzyka dla hipotek złotowych. Obecnie obowiązuje dla nich waga 35 proc., tymczasem dla walutowych to 100 proc., a dodatkowo od grudnia się zwiększy – będzie to już 150 proc. To kolejny z elementów sugerowanych przez Komitet Stabilności Finansowej, który ma skłonić banki do przewalutowania hipotek – posiadanie przez bank tych walutowych będzie się wiązało z koniecznością utrzymywania pięciokrotnie więcej kapitału niż w przypadku złotowych.
Pozytywny wpływ na współczynniki kapitałowe, choć rozłożony będzie w czasie i raczej nastąpi po paru latach, będzie miał malejący udział hipotek walutowych w bilansach (z powodu konwersji i naturalnej spłacalności). KNF powinna zmniejszyć bufory kapitałowe frankowych banków. Mając więcej kapitału, mogłyby przyśpieszyć akcję kredytową (o ile pozwoli na to popyt). Powinno to mieć także pozytywny wpływ na zdolność banków do wypłaty dywidend (obecnie mocno ograniczoną z powodu hipotek walutowych), ale w bankach o największym udziale tych kredytów może to potrwać nawet parę lat.