Od home banking po mobilność

Od 1993 roku bankowa obsługa firm zaczęła przenosić się do sieci. Obecnie zawędrowała na telefony komórkowe.

Publikacja: 25.07.2017 19:34

Zaczęło się od jednego komputera. Teraz dostęp do banku ma się na całym świecie.

Zaczęło się od jednego komputera. Teraz dostęp do banku ma się na całym świecie.

Foto: materiały prasowe

Mało kto pamięta czasy, w których przedstawiciele wszystkich firm odbywali wędrówki do banków w celu złożenia dokumentów czy realizacji przelewów. Reprezentanci tych większych gościli w nich co najmniej raz dziennie. Pierwszą jaskółką nowych czasów było wprowadzenie w 1993 r. przez ówczesny Bank Rozwoju Eksportu usługi home banking (notabene system BRESOK, w unowocześnionej formie, funkcjonuje do dziś).

Rozwiązanie to umożliwia obsługę rachunków bankowych bez konieczności wychodzenia z domu. Obsługa rachunku bankowego odbywała się przy użyciu publicznej sieci telefonicznej lub innego łącza dostępowego oraz komputera wyposażonego w odpowiednie oprogramowanie. Bezpieczeństwo systemu zapewniały m.in. generowane hasła, a transmitowane dane były kodowane. Wadą home bankingu jest to, że dostęp do konta jest możliwy tylko z komputera, na którym zainstalowano program.

Transakcje w sieci

Wspomniany home banking był raczej rozwiązaniem dla bogatszych klientów indywidualnych i mniejszych firm. Te większe doczekały się dość szybko bankowości elektronicznej. I choć przez lata była ona rozwijana, jednak od pewnego czasu została w tyle za innowacyjnymi rozwiązaniami, wprowadzanymi dla klientów indywidualnych. Serwisy transakcyjne w bankowości korporacyjnej były po prostu toporne i znacznie odbiegały od tego, co widzi się w serwisach bankowych dla klientów indywidualnych. Miały służyć do rozliczeń z kontrahentami, zarządzania bazami danych oraz wymiany informacji z systemami finansowo-księgowymi. Oczywiście, wprowadzano nowe produkty, ale wygląd serwisów nie zmieniał się specjalnie.

Trudno powiedzieć, by był przyjazny dla użytkownika, co więcej – każdemu oferował to samo, niezależnie od jego potrzeb. Cóż z tego, że systemy były coraz bardziej funkcjonalne, skoro korzystanie z nich łatwe nie było. Brak było przede wszystkim intuicyjności – a im większa firma, tym więcej transakcji dziennie: przez systemy korporacyjne przechodzą wręcz miliardy złotych! Tu nie ma miejsca na wątpliwości, nie mówiąc o błędach. Tym bardziej że pojedynczy użytkownik spędza często w serwisie kilka godzin, realizując setki lub tysiące transakcji.

Rozwój funkcjonalności

Dlatego obecnie coraz częściej systemy oferują możliwość personalizacji uprawnień, a możliwość elastycznego zdefiniowania transakcji pozwala nadać im indywidualne cechy, zgodnie z potrzebami użytkownika, i co za tym idzie, spełnić jego niestandardowe oczekiwania. Najnowsze ich wersje – jak mCompanyNet w mBanku – pozwalają na indywidualne skonfigurowanie ekranu głównego. Służą do tego widety, których pozycja na pulpicie może być dowolnie dopasowana do potrzeb użytkownika tak, by dostęp do wybranych funkcji był jak najszybszy. Przy ogromnej liczbie transakcji trudno byłoby wprowadzać je do systemu manualnie – firmy robią to poprzez swoje systemy księgowe, które są połączone „wtyczkami" z systemem bankowym. W serwisie mBanku księgowy wysyła przelewy i odbiera informacje zwrotne wprost do swojego systemu księgowego, nie musi logować się do klasycznego serwisu bankowości elektronicznej.

Bank w telefonie – i nie tylko

Rozwój technologii doprowadził do kolejnego etapu rozwoju bankowości elektronicznej: rozwiązań mobilnych. To technologia korzystna zwłaszcza dla mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw. Dlatego też coraz częściej serwisy internetowe tworzone są w technologii RWD (albo jej prostszej odmianie AWD) – Responsive Web Design, czyli projektowanie strony WWW, tak aby jej wygląd i układ dostosowywał się automatycznie do rozmiaru okna urządzenia, na którym jest wyświetlana. W mBanku system działa identycznie na dużym komputerze, jak i na tablecie. Z kolei na telefon przeznaczona jest aplikacja mobilna – mCompanyMobile.

Co dalej? Rozszerzanie relacji bank–firma w sieci jest już na tyle zaawansowane, że może oznaczać całkowite ich tam przeniesienie. Podpis elektroniczny pozwala na zawieranie umów kredytowych i uzyskiwanie innych, do tej pory niedostępnych w internecie usług. Bank Handlowy np. oferuje online gwarancje bankowe. Dostarczana elektronicznie eGwarancja trafia do odbiorcy w czasie rzeczywistym.

Serwis może również pozwolić na uzyskiwanie porad, być wsparciem w prowadzeniu firmy. Zafirmowani.pl, portal Alior Banku, umożliwia przedsiębiorcom kontakt z ekspertami z dziedziny podatków, kadr i HR, marketingu oraz bezpieczeństwa, a także prawnikami i ekonomistami.

Udostępnia też bazę dokumentów, m.in wzory umów o pracę, o dzieło, projektów umowy pożyczki, zlecenia.

Mało kto pamięta czasy, w których przedstawiciele wszystkich firm odbywali wędrówki do banków w celu złożenia dokumentów czy realizacji przelewów. Reprezentanci tych większych gościli w nich co najmniej raz dziennie. Pierwszą jaskółką nowych czasów było wprowadzenie w 1993 r. przez ówczesny Bank Rozwoju Eksportu usługi home banking (notabene system BRESOK, w unowocześnionej formie, funkcjonuje do dziś).

Rozwiązanie to umożliwia obsługę rachunków bankowych bez konieczności wychodzenia z domu. Obsługa rachunku bankowego odbywała się przy użyciu publicznej sieci telefonicznej lub innego łącza dostępowego oraz komputera wyposażonego w odpowiednie oprogramowanie. Bezpieczeństwo systemu zapewniały m.in. generowane hasła, a transmitowane dane były kodowane. Wadą home bankingu jest to, że dostęp do konta jest możliwy tylko z komputera, na którym zainstalowano program.

Pozostało 80% artykułu
Banki
NBP potwierdza: List Adama Glapińskiego do premiera został wysłany
Banki
Zarząd NBP broni Adama Glapińskiego. "To próba złamania niezależności banku"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wspiera ważne dla społeczeństwa inwestycje
Banki
PKO BP ma już nowego prezesa. Kto pokieruje największym polskim bankiem?
Banki
"FT": Adam Glapiński chce zakończyć spór z rządem. Pisze do Donalda Tuska