Wcześniejsze projekty zostały bardzo krytycznie ocenione przez Komisję Nadzoru Finansowego i Narodowy Bank Polski. KNF w marcu oszacowała, że według styczniowej propozycji przewalutowania cała operacja kosztowałaby banki 67 mld zł (przy kursach z końca 2015 r.), deponentów 71 mld zł, a państwo 138 mld zł. W pięciu bankach współczynnik kapitałowy TCR spadłby poniżej 4 proc. (co stanowi połowę wymaganych 8 proc.). Są to banki istotne dla systemu, bo pod względem depozytów klientów sektora niefinansowego i środków gwarantowanych mają 22 proc. udziału w polskim sektorze bankowym. Zagrożenie dalszej działalności dotyczyłoby pięciu, sześciu banków.
Z kolei NBP szacował koszty na 35–44 mld zł. Zdaniem banku centralnego masowe przewalutowanie kredytów może doprowadzić do utraty wartości złotego i obniżenia ratingów Polski. Oznaczałoby też konieczność dokapitalizowania wielu banków i byłoby niebezpieczne dla gospodarki oraz finansów publicznych.
Po ewentualnym przewalutowaniu należności wobec banków by spadły, pojawiłyby się straty, zmalałyby kapitały i współczynniki wypłacalności. – Konieczne więc będzie znalezienie sposobu zniwelowania negatywnego wpływu przewalutowania na sektor, czyli rozłożenia kosztów banków w czasie – mówi Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Według ekspertów jest to kluczowe, aby nie zdestabilizować sektora. – Choć będzie to bardzo trudne i mam wrażenie, że ostatnie pół roku Kancelaria Prezydenta poświęciła właśnie na znalezienie takiego rozwiązania. Inną możliwością jest załatanie dziury kapitałowej w bankach poprzez ich dokapitalizowanie, ale wciąż brakuje konkretnych propozycji, kto i jak miałby to zrobić – dodaje.
Problem jest czy nie?
Zdaniem ekspertów na razie nie widać konieczności ratowania frankowiczów ustawowym przewalutowaniem. Wskaźnik złych hipotecznych kredytów złotowych wyniósł w kwietniu 2,9 proc. (zmalał z 3,3 proc. rok temu), zaś dla walutowych nieznacznie wzrósł, do 3,6 proc. (z 3,4 proc. rok temu i 2,9 proc. dwa lata temu).
– To jednak nadal niskie poziomy. Większość banków wskazuje, że jakość ich kredytów walutowych wciąż jest bardzo dobra i klienci nie mają problemów z ich obsługą. To, że wskaźnik się pogarsza, może wynikać nie tylko z umocnienia franka, ale też ze starzenia się portfela, może też być efektem coraz niższej bazy, czyli sytuacji, w której kredyty są spłacane, a nowych nie przybywa – komentuje Michał Konarski, analityk DM mBanku.