Banki, które   się przeniosą do Frankfurtu  w żadnym wypadku nie mogą liczyć na to, że zrobią sobie w  finansowym centrum  Niemiec  „skrzynkę pocztową", a cały biznes nadal będzie prowadzony z Londynu. Nie mowy także o funkcjonowanie banków na zasadzie przyleć/wyleć, kiedy bankierzy przylatują codziennie, popracują parę godzi i wylatują do Londynu,  gdzie skupia się ich podstawowa działalność. — Wtedy transakcje uznawane są za przeprowadzone w Unii Europejskiej, ale tak naprawdę są   dokonywane  są z Wlk. Brytanii.  Na to zgody nie będzie - mówił Dombret.

Mimo wielkich zachęt ze strony Paryża, Dublina  nawet Warszawy i Budapesztu , to Frankfurt wysuwa się na czoło w konkurowaniu o biznes bankowy londyńskiego City po tym, jak Wlk. Brytania opuści UE. Takie bankowe potęgi, jak Citigroup, czy Goldman Sachs, czy JP Morgan będą zmuszone stworzyć  swoje unijne placówki poza Londynem, a którymś z unijnych miast. We Frankfurcie, jak na razie, mają już swoje centrale Deutsche Bank AG oraz  Europejski Bank Centralny. Andreas Dombret  ostrzega, że to, co powiedział nie jest jedynie pogróżką bez pokrycia. Obiecuje również, że wszystkie instytucje finansowe, które zdecydują się na prawdziwą uczciwą przeprowadzkę mogą liczyć na bardzo przyjazny system podatkowy oraz regulacje porównywalne do tych, jakie miały w Wlk. Brytanii. Przyznał jednocześnie, że zdaje sobie sprawę jak skomplikowaną operacją jest taka przeprowadzka. Ale i w tym Niemcy są gotowi pomóc.