Instytut Pamięci Narodowej udostępnił dziennikarzom i historykom drugą partię materiałów znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka. Tym razem jest to dwadzieścia różnych dokumentów, głównie o charakterze historycznym.

- Pomyślałam sobie, ile jeszcze musi być takich teczek. Wiele lat temu nie dokonano ostatecznie dekomunizacji i lustracji. Teraz mamy konsekwencje "grubej kreski" - mówiła w TVN24 Beata Kempa.

- Całe zło, można powiedzieć, zaczęło się od początku lat 90. Potem, gdy oglądałam film "Nocna zmiana", zrozumiałam, że można było budować zupełnie inaczej nasz kraj po odzyskaniu niepodległości. Życie pokazuje, że tak naprawdę cała patologia III RP wyszła. Te kwestie, które teraz się ukazały, muszą bardzo dokładnie zbadać historycy - dodała.

Szefowa kancelarii premiera uważa, że Lech Wałęsa powinien osobiście ustosunkować się do całej sprawy. Kempa nie chce ujmować byłemu prezydentowi zasług, jednak ma żal do Wałęsy, że nie docenia wysiłku milionów opozycjonistów. - Było wielu opozycjonistów, którzy cierpieli, byli w więzieniach, byli bici. Warto, żeby ich docenić. To oni mają dziś najpełniejsze prawo, żeby pytać pana prezydenta Lecha Wałęsę, jak było naprawdę. Ja przed tymi ludźmi chylę czoła - powiedziała.

- Wielu ludzi w życiu popełnia błędy, a wielkością każdego człowieka jest przyznać się do błędu i powiedzieć zwykłe "przepraszam" i iść do przodu - dodała.