Do niedawna antropolodzy byli przekonani, że w ciągu dwóch ostatnich milionów lat istniało kilka fal migracji niezależnych gałęzi homo sapiens opuszczających Afrykę. Wydawało się, że ludzie żyjący od siebie w ogromnej separacji geograficznej będą mieli żyjących dziś potomków, którzy powinni znacznie się różnić genetycznie między sobą.
Naukowcy wierzyli, że najstarszą grupą, która opuściła obszar dzisiejszej Afryki Południowo-Wschodniej, uważanej za kolebkę gatunku homo sapiens, byli przodkowie australijskich Aborygenów. Jeszcze teraz na różnych stronach internetowych możemy przeczytać, że Aborygeni przybyli do Australii, wędrując przez Azję Południowo-Wschodnią około 65–80 tys. lat temu. W świetle badań genetycznych ta informacja zawiera w sobie znaczące przekłamanie.
To prawda, że przodkowie Aborygenów przedostali się do Australii przez tzw. pomost wyspowy Indonezji i wyspy Nowej Gwinei w okresie, kiedy poziom morza mógł być znacznie niższy i przeprawa drogą morską znacznie łatwiejsza niż dzisiaj. Jednak badania genetyczne wybranych grup Aborygenów przeprowadzone przez zespół naukowców kierowany przez genetyka i antropologa Spencera Wellsa z Projektu Genograficznego wykazały, że Aborygeni mają taką samą mutację chromosomu Y jak cała reszta ludzkości, przekazaną nam przez jednego afrykańskiego przodka męskiego żyjącego 60 tys. lat temu w Afryce. Nie mogli zatem dotrzeć do Australii w sugerowanym okresie ok. 65 tysięcy lat temu.
Dlaczego się różnimy?
Nasza wiedza o migracjach ludzkich opierała się dotąd na poszlakach i domysłach. Antropologia była pełna domysłów. Jednak geny nie kłamią. Są ostatecznym dowodem obalającym twierdzenie, że przodkowie Aborygenów mogli opuścić Afrykę wcześniej niż 600 wieków temu. Projekt Genograficzny zmienia historię migracji ludzkości w sposób radykalny. Prawdopodobnie gwałtowne ochłodzenie klimatu spowodowało, że potomstwo grup, które opuściły Czarny Ląd przed 200 tys. lat, nie pozostawiło markera genetycznego w naszym DNA. Jeśli nie dzielimy z kimś takiego znacznika, to oznacza, że nie mamy wspólnych przodków. Z kolei jeżeli zmiany zostaną przekazane następnym pokoleniom, to stają się markerami pochodzenia. Dzięki ich identyfikacji możemy określić najstarszego wspólnego przodka każdego z nas.
Przez ostatnie 12 lat zespół Spencera Wellesa odwiedził niemal wszystkie zakątki świata, aby zebrać materiał genetyczny pobrany od 100 tysięcy ludzi rozrzuconych po naszej planecie. „Pierwsze powierzchowne wnioski, jakie można wyciągnąć z tej podróży, są takie, że bez wątpienia nie jesteśmy tacy sami, na co wskazuje choćby nasz wygląd. Na pewno bardzo się różnimy – podkreśla Welles – 6000 różnych języków, w których rozmawia 6,5 mld ludzi o różnych kolorach skóry, sylwetkach, rozmiarach ciała czy kształtach twarzy. Zdumiewa różnorodność gatunku ludzkiego”.