Prezydent Andrzej Duda, czując zapewne wiosenne podmuchy, energicznie zabrał się do uprawiania swojego ogródka: w każdej politycznej konfiguracji, która w przyszłości dotyczyć będzie PiS, to on musi zadbać o ten bardziej centrowy elektorat prawicy.
Piątkowe weto do tzw. ustawy degradacyjnej, zburzyło trochę już świąteczny nastrój politykom. Ustawa ta pozbawia stopni wojskowych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadza możliwość odbierania stopni osobom i żołnierzom rezerwy, którzy w latach 1943–1990 „swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu". Dyskusje były bardzo intensywne, ale odbywały się często poza salą plenarną parlamentu. Monika Jaruzelska, córka generała Wojciecha Jaruzelskiego, wybrała się w tej sprawie nawet pod Pałac Prezydencki. Posłowie PiS (szczególnie ci młodsi) biegali po kuluarach pokrzykując „Precz z komuną”. Wszystko więc odbywało się według sprawdzonego przez ostatnich prawie 30 lat rytualnego scenariusza. Prezydent wkroczył w przesądzoną już, wydawałoby się, procedurę. I zrobił niespodziankę.
Jednym z głównych powodów weta był brak możliwości odwoławczych. – Przy tej ustawie (prezydent) natomiast zwrócił uwagę na kilka jej mankamentów, m.in. na brak środka odwoławczego od decyzji o odebraniu stopni generalskich, co mogłoby skutkować także pewnymi reperkusjami, jeśli chodzi o odwołanie do różnego rodzaju gremiów europejskich – tłumaczył decyzję Krzysztof Łapiński, rzecznik prezydenta.
I to wywołało na prawicy dyskusję o Norymberdze... Komentator portalu wPolityce Marcin Fijołek broni prezydenta, podkreśla, że PiS go wcześniej nie słuchał i powołuje się na powojenne procesy hitlerowców, przypominając, że nawet oni mieli prawo do odwołań. Poseł Krystyna Pawłowicz, także na łamach wPolityce, jest przeciwnego zdania. Chciałaby, by Polacy mieli prawo „do swojej małej Norymbergi” i oburza się na prezydenta, że im to prawo odbiera. „Pan Prezydent odbiera nam Polakom prawo do »sprawiedliwości«, do »historycznej sprawiedliwości«, z której inne narody korzystały” – pisze.
Nie ona jedna ma pretensje do Andrzeja Dudy o „formalizm”, o to, że trzyma się prawa tam, gdzie są „wyższe racje”. Wnuk Anny Walentynowicz, Piotr, napisał list do głowy państwa, że z powodu weta prezydent nie jest godny przemawiania podczas ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Antoni Macierewicz oświadczył natomiast, że prezydent „broni ludzi ze związku przestępczego”