Każdy podobny ruch powodował straty – z armii odchodzili doskonali dowódcy i wyszkoleni za ciężkie pieniądze, często za granicą, żołnierze.
W środę Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, poinformował o odwołaniu przez ministra Antoniego Macierewicza inspektora Wojsk Specjalnych, gen. Piotra Patalonga, oraz dowódcy jednostki wojskowej GROM – płk. Piotra Gąstała.
Mają czekać na nowe stanowiska. Obydwaj związani są z Wojskami Specjalnymi od wielu lat, uchodzą za wysokiej klasy profesjonalistów, docenianych choćby przez naszych amerykańskich sojuszników.
Zaskoczenie
Dymisje były niemiłą niespodzianką dla wojska. – Dowiedziałem się o tym z telewizji, przypomina to czystkę – mówi nam wysoki rangą oficer Wojsk Specjalnych.
Można odnieść wrażenie, że ten ruch Macierewicza nie był poprzedzony dłuższą refleksją. MON nie uzasadnił jasno decyzji o zdymisjonowaniu dowódców. Enigmatycznie tłumaczy ją tylko „potrzebami Sił Zbrojnych RP”. Stąd pojawiły się spekulacje, że jest to „kara” za nieudany pokaz zorganizowany kilka dni temu w porcie w Gdańsku dla jordańskiej delegacji, w czasie którego zginął doświadczony oficer GROM. Jeżeli faktycznie minister obarczałby ich odpowiedzialnością za wypadek, świadczyłoby to o jego małostkowości, a o to go nie podejrzewam.