Przed komisją śledczą ds. Amber Gold zeznawał w środę Emil Marat, były doradca zarządu spółki, który zajmował się jej wizerunkiem medialnym.

– Uważam współpracę z Amber Gold za błąd w mojej drodze zawodowej, wykazałem się brakiem czujności – mówił Marat, Przyznał, że miał wątpliwości dotyczące wiarygodności prezesa Amber Gold Marcina P., i wiedział, że ciąży na nim zatarty wyrok.

Sensacją środowego posiedzenia było ujawnienie dwóch różnych wersji stenogramów z podsłuchanej rozmowy telefonicznej pomiędzy Maratem a Marcinem P. z lipca 2012 r. Okazało się, że przypisują one te same słowa dwóm różnym osobom. Chodzi o ostrzeżenie o mających się pojawić w spółce „cichych panach", czyli „ludziach z ABW". Z jednego stenogramu wynika, że o mającej nastąpić wizycie mówi Marcin P., z kolei inna przypisuje słowa Maratowi powołującemu się na informatora.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann zapowiedziała, że zwróci się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która przygotowywała oba stenogramy, o wyjaśnienie, skąd wzięły się dwie różne wersje rozmowy. Komisja zamierza również dotrzeć do oryginalnych nagrań, aby móc je odsłuchać na posiedzeniu.