Ministerstwo Finansów szykuje nowe przepisy zwalczające szarą strefę na rynku paliwowym. Tym razem chodzi o przywóz spoza Unii, głównie z Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Dziś bez cła i akcyzy można przywieźć spore ilości paliw w fabrycznie instalowanych zbiornikach samochodu. Przepisy celne w ogóle nie stawiają tu ograniczeń – można bez należności importowych przywieźć pełen bak niezależnie od jego pojemności. Ustawa akcyzowa przewiduje zwolnienie do 600 litrów na pojazd. Mniej więcej taką pojemność mają zbiorniki ciągników siodłowych (tzw. tirów). Dodatkowo można przewozić 200 litrów w zbiornikach specjalnego przeznaczenia.
Teraz te normy mają być zaostrzone. Według projektu zmian ustawy akcyzowej oraz prawa celnego od 1 czerwca 2018 r. nowa norma zwolnienia ma wynosić tylko 200 litrów w baku oraz 200 litrów w zbiorniku specjalnego przeznaczenia. Wwóz większych ilości byłby oclony, trzeba by też zapłacić paliwową akcyzę. Ograniczenia mają dotyczyć tylko importu spoza UE i nie będą obowiązywały innych krajów Unii.
Ministerstwo Finansów uzasadnia nowe szykany walką ze zjawiskiem odsprzedawania bez podatków paliwa przywożonego w bakach ze Wschodu. Dzięki temu budżet ma zyskać 220 mln zł w pierwszym roku obowiązywania ustawy. W ciągu dziesięciu lat – niemal 4,2 mld zł.
W uzasadnieniu wspomniano też, że nowe przepisy będą miały skutki nie tylko dla przygranicznych paliwowych mrówek, ale też dla przedsiębiorców z branży transportowej, którzy będą mieć do dyspozycji mniej paliwa. „W przypadku obowiązywania projektowanej regulacji w całym 2018 r. stanowiłoby równowartość kwoty ok. 339 mln zł" – głosi uzasadnienie MF.
